poniedziałek, 29 grudnia 2014

I have a dream...

Są takie miejsca, do których lubi się wracać...
Są takie chwile, które lubi się wspominać....
Jest taki moment, kiedy nie wiesz co masz zrobić...
Wtedy najlepiej jest się udać w podróż, w czasie, do tych chwil i miejsc.

Odwiedziłam ostatnio moją przyjaciółkę, której dawno nie widziałam. Poszłyśmy na lodowisko i o dziwo jeżdżenie na łyżwach szło mi całkiem nieźle (czyt. pierwsze okrążenie jechała cały czas przy barierce :p). 
Było wspaniale. W takich momentach naprawdę zapominasz o tym co jest teraz... Myślisz o tym co było, wspominasz, nie przejmujesz się aktualnymi problemami czy głupotami, które zadręczają aktualnie Twoją głowę.... To jest piękne!
Gra na pianinie to pasja... Coś cudownego... Muzyka jest cudowną sprawą. Każdy ma prawo spróbować, coś stworzyć, coś nie powtarzalnego... I to jest jeszcze piękniejsze! <3 
Jeśli zastanawiający jest fakt dlaczego jeszcze nie spróbowałeś, to jeszcze bardziej zastanawiające jest dlaczego to nie jest takie trudne skoro, ktoś chyba jednak na tym gra ;)

Dziś u mnie szybko, krótko i na temat. 
Wracam wraz z Nowym Rokiem. 
Zmieniona czy nie Rewolucjonizować Przez Marzenia :) 


sobota, 20 grudnia 2014

"Bo w życiu należy kochać, współczuć i cierpieć..."

Splecione dłonie moich rodziców...
Zdjęcie wykonane przeze mnie...

Sens posta znajdziecie w "Dziadach" Mickiewicza. 
Należy kochać... Ale tak wiecznie ;) Jest różnica pomiędzy zakochaniem, a zauroczeniem, zapytacie jaka? otóż....


*Zakochanym jest się raz i ta miłość trwa wiecznie, nie kończy się nigdy...
**Zauroczonym można być wiele razy jest to moim zdaniem okres "poszukiwawczy" przed znalezieniem swojej miłości. Mianowicie wszystkie związki przed tym jedynym, poważnym są właśnie zauroczeniem :)
Tyle miałam do przekazania :) 
Pochwalę się jeszcze, że wczoraj złożyłam swoje przyrzeczenie i dostałam krzyż :D 
Zdjęcie zrobiłam wczoraj wieczorem zaraz po powrocie :) Najpiękniejszy moment w życiu każdego harcerza :D Ale o tym innym razem... Wymarzony... Wyczekany... Najpiękniejszy prezent na gwiazdkę...
Wesołych Świąt Wszystkim! :D

wtorek, 9 grudnia 2014

Pozostajesz odpowiedzialny na zawsze...

"- Nie jesteście podobne do mojej róży, nie macie jeszcze żadnej wartości - powiedział różom. Nikt was nie oswoił i wy nie oswoiłyście nikogo. Jesteście takie, jakim był dawniej lis. Był zwykłym lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz zrobiłem go swoim przyjacielem i teraz jest dla mnie jedyny na świecie.
Róże bardzo się zawstydziły.
- Jesteście piękne, lecz próżne - powiedział im jeszcze. - Nie można dla was poświęcić życia. Oczywiście moja róża wydawałaby się zwykłemu przechodniowi podobna do was. Lecz dla mnie ona jedna ma większe znaczenie niż wy wszystkie razem, ponieważ ją właśnie podlewałem. Ponieważ ją przykrywałem kloszem. Ponieważ ją właśnie osłaniałem. [...] Ponieważ słuchałem jej skarg, jej wychwalań się, a czasem jej milczenia. Ponieważ... jest moją różą.
Powrócił do lisa.
- Żegnaj - powiedział.
- Żegnaj - odpowiedział lis. - A oto mój sekret. Jest bardzo prosty: dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.
- Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
- Twoja róża ma dla ciebie tak wielkie znaczenie, ponieważ poświęciłeś jej wiele czasu.
- Ponieważ poświęciłem jej wiele czasu... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
- Ludzie zapomnieli o tej prawdzie - rzekł lis. - Lecz tobie nie wolno zapomnieć. Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś. Jesteś odpowiedzialny za twoją różę.
- Jestem odpowiedzialny za moją różę... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać. "

Antoine de Saint-Exupery Mały Książę

Każdego dnia jesteśmy odpowiedzialni za to co oswoiliśmy... 
Za wszystkie rozmowy, akty żalu, łzy, kłótnie, przytulenie, pocałunek, napisany wiersz, powiedziane słowo, otuchę, radę, krytykę, której użyliśmy wobec drugiej osoby...
A przede wszystkim za miłość, którą jej przekazaliśmy. 
Tak było też z Małym Księciem. 
Stał się odpowiedzialny za Różę, którą oswoił...
Od tego dnia była dla niego kimś ważnym. 
Zerwanie tego wszystkiego groziło upadkiem, załamaniem, śmiercią Róży...
Jednak wiedział, że skoro jest dla niego tak bardzo ważna to nie wyobraża sobie innej na jej miejscu  i nie chce już nigdy jej tracić....
Miała zostać już na zawsze...
W jego sercu...
 Forever...
Przywiązanie.


czwartek, 4 grudnia 2014

O przyjaźni mentalnej...

To może na początek te, fajne i miłe wieści... A więc w sumie to cieszę się z pięknego warkocza wykonanego wczoraj, przed lekcją wosu, którego zdjęcie znajduje się poniżej:
Mi się bardzo podoba :) Robiła go w 10 minut  i naprawdę moim zdaniem bardzo ładnie jej wyszedł (foto by moja druga koleżanka) :p
Temat number one: Przyjaźń Mentalna
Wpadłam na to jadąc dzisiaj autobusem. Chodzi mi oto, że czasem bardzo chcemy się z kimś przyjaźnić, a wiemy, że to nie możliwe na przykład dana osoba nie zwraca na nas uwagi lub po prostu nas nie zna. My mimo wszystko chcemy się z nią przyjaźnić i wtedy zaczynamy sobie w myślach (mentalnie) wyobrażać jak by to było się z nią przyjaźnić. Myślimy jaka jest w danej sytuacji, często w myślach mimo, że wiemy, że nas nie usłyszy zwierzamy jej się ^^ I tak budujemy przyjaźń mentalną... Mimo, że wiemy, że nigdy nie będzie prawdziwa i być może zachowania, które są w naszych myślach nigdy się nie wydarzą to i tak podświadomie wierzymy, że może jednak coś się wydarzy...

wtorek, 2 grudnia 2014

Nadchodzą Święta...

"Starajcie się zostawić ten świat choć trochę lepszym niż go zastaliście..."
Robert Baden Powell

                                                                                                             
Moje przesłanie na święta.

Nie będę ukrywała, że nie lubię świąt... Jakoś może od roku, dwóch lat... Wszystko wydaje mi się takie sztuczne... Może to prawda, że wtedy jest cała rodzina i w ogóle i niby wszyscy się wtedy godzą... No właśnie! Tylko na czas świąt. Potem wszystko wraca do normy....
A tak właściwie dlaczego takie święta nie mogą trwać cały rok? Dlaczego właśnie wszystko co zmienia się w święta nie może trwać zawsze? Nie mówię, ze nie wierze w magię świąt, że jej nie czuję... To wcale nie tak.  Po prostu pragnę aby taki czas trwał cały rok. Wiem, powinnam zacząć od zmieniania siebie, sory dla mnie głupota, bo od tylu lat się zmieniam, pomagam innym i nic... Ktoś mi powie za mało... Ale dla mnie więcej się nie da. Ktoś powie bzdura, a ja powiem, że robię wszystko małymi krokami i gdy robimy coś szybko to nie wychodzi. Tak więc kochane święta... Wiem, ze może robię źle, ze komuś zabieram frajdę ze świąt i jest to może nie chrześcijańskie zachowanie, bo powinnam się cieszyć z Narodzin Pana i w ogóle, ale... Jednak :p. Stąd cytat u góry. 
"Starajcie się zostawić ten świat choć trochę lepszym niż go zastaliście..."- pozwolę go sobie jeszcze raz powtórzyć. Te mądre słowa powiedział Robert Baden- Powell. Twórca skautingu. Już niedługo DMB.
Dzień Myśli Braterskiej – święto przyjaźni obchodzone w dniu 22 lutego każdego roku przez harcerzy i skautów na całym świecie. (by Wikipedia :p)
22 lutego- w tym dniu urodził się Robert Baden-Powell
Życzę sobie jako harcerce i innym harcerzom spełnienia w święta tej myśli na górze. Aby starać się zostawić ten świat lepszym niż go zastaliśmy... 
Właśnie w te święta.

Zdjęcie wykonane na Obozie Zuchowym w Jeleńcu :)
Czuj, Czuj Czuwaj! 

sobota, 29 listopada 2014

Nowy rozdział...Przyjaciele.


"A ponieważ nie ma sklepów z przyjaciółmi ludzie nie mają przyjaciół..."
Z czego ten cytat? Podpowie obrazek pod spodem:
Dziś coś nowego...
Dziś trochę inaczej...
Od dziś trochę inaczej...
Od dziś, mówię, myślę i czuję piękniej...

Cytaty, które dotarły do mnie głęboko. Temat nazwijmy to "tabu", ponieważ normalnie nie wiem czy wszyscy wypowiadają się głośno o przyjaciołach, a właściwie "pseudo- przyjaciołach". I tak kolejny, tym razem demotywator: 
Oglądałam "Krainę Lodu" z bratem i to jest najlepszy cytat z całego filmu ^^

Przyjaciel to osoba, która zawsze nam pomoże i nigdy nam tej pomocy nie odmówi. Bardzo nas kocha i chce dla nas jak najlepiej. Zachęca nas do dobrych rzeczy i uczynków oraz wspiera, może nie zawsze rozumie, ale jest dla nas bardzo ważna. 

Ja właśnie w harcerstwie poznałam najlepszych przyjaciół, właśnie tam... Za to jestem wdzięczna ZHP <3
A to już ostatni obrazek, ten o prawdziwej miłości... Mój ulubiony <3 

środa, 26 listopada 2014

To już jest koniec pewnego rozdziału...

"Pewnego dnia
wyjdę z domu o świcie,
tak cicho,
że nawet się nie zbudzicie.

I pójdę,
i będę wędrować po świecie,
i nigdy mnie nie znajdziecie.
I nie wezmę ze sobą nikogo...
(...)
 I będzie wspaniale.
Tak!
I niczego nie będzie nam brak!
I tęsknić nie będę wcale!
I tylko czasami, czasami
pomyślę,
że byłoby dobrze,
gdybyście wy
byli z nami..."
Danuta Wawilow "Wędrówka" (fragment)

Tyle miałam dzisiaj do przekazania. 
Tak można zakończyć i podsumować całe dzisiejsze myślenie...
Czy tylko ja mam czasem chwile zwątpienia?
Dlaczego tak wiele zależy od nas samych? 
Czy tylko kiedy tak naprawdę jesteśmy potrzebni to nas kochają i lubią?
Więc Ci co tak uważają to nie są nasi przyjaciele?
Dlaczego tak łatwo się pomylić?
Gdzie znaleźć tych prawdziwych?
Forever?
Always?
Never?
Czy to wszystko jest normalne i powinnam tak myśleć? 
...
Następnie w momencie gdy próbujesz sobie to wszystko ogarnąć , wejść do mojego umysłu i poznać mój tok myślenia zaczynasz marzyć... I to właśnie jest sedno sprawy! To co WSZYSTKO WINA MARZEŃ? Oczywiście, że nie!  Dlaczego Rewolucja przez Marzenia! bo: "Wszyscy jesteśmy zwycięzcami, bo potrafimy marzyć" <czy jakoś tak :p> Dochodząc do sedna sprawy, bo Marzenia są w życiu najważniejsze i należy je spełniać, dlatego też wszem i owszem ogłaszam, że warto marzyć! Ludzie, którzy marzą są silniejsi! naprawdę! Gdyby marzyć można zaradzić tym moim pytaniom i sobie na nie odpowiedzieć dla przykładu: Czy tylko ja mam czasem chwile zwątpienia?- Oczywiście, że nie, marząc myślisz o różnych sprawach i szukasz wyjścia z sytuacji! Także marzcie naprawdę! Przed snem, o pranku gdy nie możecie się obudzić lub tak po prostu <gdy macie wolne rzecz jasna, nie w szkole>. Do takich wniosków dzisiaj doszłam ;)
Ps: Nie można zostawiać niektórych rzeczy na później, bo nie wiadomo czy kiedyś będzie na to czas ;)
PPs: To powyższe to jeszcze ważniejsza prawda ;)
Przepraszam wszystkich, którzy to czytają serdecznie za obrazek, nie mam zdolności manualnych, ale sens obrazka zachowałam <mam nadzieję>
 


sobota, 1 listopada 2014

1 listopada...

"Obiecaj, że jak będziemy za sobą tęsknić, to ZAWSZE będziemy patrzeć w gwiazdy, gdziekolwiek życie nas nie poniesie niebo nad naszymi głowami ZAWSZE będzie to samo..."
Tyle w sprawie dzisiejszego dnia.
Przeczytałam dość ciekawy post na facebooku: "nie rozumiem dlaczego, wszyscy się dziś smucą... Przecież to 1 listopada i wszyscy obchodzimy dziś imieniny..."
Odpowiedź (bynajmniej dla mnie) jest prosta. Bo wspomnienia są, były i będą w naszych sercach. Ciężko jest zapomnieć o kimś kto był dla Ciebie ważny, kto dzielił kawałek Twojego serducha. Co raz trudniej jest z takimi rzeczami często żyć i mimo, że wszystkim wydaje się, że zapomnieliśmy to często w nas dalej ktoś żyje...
Godzina 22:24, a ja myślę nad całym dzisiejszy dniem. Skrupulatnie analizuję ludzkie odruchy i zastanawiam się "co by było gdyby...?"
Dobranoc. 

środa, 24 września 2014

Gdzieś w dalekiej przyszłosci...

Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce,  stał dom. W domu salon, a w salonie stół. Stał on tam bardzo długo i można by stwierdzić, że był bezwartościowym przedmiotem w tym pomieszczeniu. A jednak... wiązał ze sobą niebywałą historię. Kiedyś pewien chłopiec zrobił ten stół, a pod nim mały schowek. Ukrył tam bardzo starannie książkę i wyciągał każdej nocy, a bladym świtem chował. Pewnego dnia stół trafił w ręce Niemców i tak przetrwał do dziś czasy. Nikt nigdy nie dowiedział się o skrytce do pewnego rodzinnego obiadu kiedy stół rozkładano tak aby zmieściła się przy nim większa ilość osób. Wtedy skrytka przez przypadek się otworzyła i wypadła z niej książka. Książka, która kiedyś była zakazana...
Taki mały wstęp ponieważ obchodzimy tydzień książek zakazanych. Są to książki,  którym przypięto łatkę niepoprawności politycznej, obyczajowej...
Pod spodem praca, która zajęła właściwie 4 miejsce na 100 prac w konkursie: "Wakacyjna Przygoda"  
Miał to być zwykły obóz… Zastanówmy się przez chwilę co rozumiem pod pojęciem „zwykły”? Las, warty w nocy, zabawa, nauka? Tak to miało wyglądać. Niespodziewanie do kanonu tych słów wkradła się też miłość… uczucie, dreszcz emocji… A wszystko zaczęło się tak:
Pojechałam na obóz harcerski jak w zeszłym roku do bazy obozowej naszego hufca. Nic nowego, stare obozowisko, brama wartownicza, nawet ten sam namiot od zeszłego roku… Zawsze uważałam, że to co się nigdy nie zmienia i nie zmieni jest najlepsze… To zostaje w pamięci i nie chce być zapomnianym… Stąd też i w tym roku ten sam plan na wakacje, to samo miejsce… tylko ludzie się zmieniają. Ja natomiast pozostaję ciągle taka sama… tak mi się przynajmniej wydawało do tego lata… Jak to zwykle bywa zawsze na takim obozie znajdą się grupy ludzi, których wręcz „pokochasz” i na pewno nie będziesz chciała mieć z nimi, podkreślam NIC WSPÓLNEGO najlepiej przez cały obóz… W takiej właśnie grupie był Aleksy. Osoba, której ego było większe nawet niż on sam (a był naprawdę wysoki i silny), samolubny zgrywus, który nie widział nic innego poza czubkiem swojego własnego nosa. Nie można by uwierzyć, że jego siostra Kasia była moją najlepszą przyjaciółką i dzieliła ze mną jeden z dwuosobowych namiotów.
-Co tam skarbie?
-Ach Aleksy!- krzyknęłam sarkastycznie gdy wszedł do naszego namiotu.- jakże się za Tobą stęskniłam, teraz wyjdź!
-Aga wyluzuj, co ty taka niemiła?- powiedziała Kaśka- Co Cię sprowadza braciszku do naszego namiotu?
-Przyszedłem z nowiną do jaśnie pani Agnieszki- nienawidziłam gdy zachowywał się jak prymitywny człowiek.- Nasza Milady Kamila( chodziło mu o naszą drużynową) zadecydowała, że będziemy mieć wartę w nocy razem.
-Co?!- wrzasnęłam
-To co słyszałaś. Kaśka ma z Hubertem. Och no przestań, jesteśmy duzi, będzie fajnie.
-Ja mam mieć wartę z Tobą?! Chyba oszalałeś! Nie zgadzam się!
-Nie masz wyboru, przykro mi…
-Aga on ma rację- wtrąciła się Kaśka- Druhna nie zmieni swojej decyzji dobrze o tym wiesz.
-Jakoś będę musiała to przeżyć…
Cały dzień myślałam tylko o tej przeklętej warcie… Jak ja to zniosę? Chyba się tam pozabijamy… Kiedy nadszedł wieczór stawiłam się u naszej drużynowej.
-O ! Jak miło jesteście! Wasza warta zaczyna się od teraz. Tutaj są latarki i plakietki jeżeli zatrzymała by was warta drugiego pod obozowiska. Co godzinę jedno z was robi obchód wokół, a drugie pilnuje bramy. Uważajcie na flagi, któremuś z podobozów może przyjść do głowy głupi pomysł skradzenia ich. To chyba tyle. O 2 nad ranem budzicie następną zmianę. Powodzenia! -to mówiąc weszła do swojego namiotu.
Brama była tak właściwie stanowiskiem warty. Bardzo wysoka, po to aby szybko zauważyć czy ktoś nie zakrada się do podobozu. Na noc zamykano bramę i otwierano nazajutrz o 7 aby druh grający na trąbce mógł wszystkich obudzić . Na górze, nad bramą znajdował się tak zwany przez nas „taras”. Wchodziło się na niego po drabinie i stamtąd obserwowało okolice.
-Super- powiedziałam sarkastycznie wspinając się na górę.
-Będzie dobrze zobaczysz- powiedział Aleksy.
-Pff akurat…- odpowiedziałam z sarkazmem w głosie.
-Ojj no nie złość się na mnie. Może to los daje nam szansę żebyśmy się pogodzili?- podał mi rękę abym mogła wejść.
-Może, ale ja najwyraźniej nie przyjmuję tej szansy od losu.- odrzuciłam jego propozycję i o własnych silach wdrapałam się na górę.
-Za co ty mnie tak właściwie nie lubisz?
-Za wszystko- odwróciłam się i spojrzałam mu prosto w oczy- Gdybym wiedziała, że pojedziesz w życiu by mnie tu nie było!
-Aga o co Ci chodzi?! Co ja takiego zrobiłem?!
-Wszystko co tylko mogłeś!
-Czyli co?!
-Zachowujesz się jak jakiś Idiota! I wiesz co? Te Twoje żarty wcale nie są śmieszne!- po policzkach zaczynały mi już płynąć łzy.
-Aga ja…- przysunął się do mnie bliżej.
-Nic nie mów. Po prostu przeżyjmy jakoś tą wartę i nie odzywajmy się do siebie nigdy więcej…
-Agnieszka, ale…
-Idź na obchód, ja poczekam…
Aleksy zszedł na dół, a ja otworzyłam z góry bramę aby go wypuścić. Po 10 minutach usłyszałam kroki, od razu pomyślałam więc, że to idzie Aleksy. Nagle jednak ktoś zasłonił mi oczy i usta. „Co jest?!”- pomyślałam. Byłam wystraszona. Nie mogłam krzyczeć. Bałam się. Ktoś wziął mnie na ręce, a ja zaczęłam się szarpać. Zniósł mnie na dół i związał. Nie wiedziałam co się dzieje. Znowu ktoś mnie podniósł i zaczął nieść. Usłyszałam krzyk. „O Boże Aleksy…!”- byłam przerażona. Nagle usłyszałam dwa głosy.
-Mam dziewczynę, gdzie chłopak?
-Już w podobozie.
Aha… No tak nie zamknęłam bramy… Ale gdzie Aleksy?! Co się stanie?! Co z nim zrobią?!
-Zabierz dziewczynę i rozwiąż ją w podobozie, ja zwinę jeszcze flagę.
Ktoś znowu mnie podniósł i zaczęliśmy się oddalać. W końcu jednak ktoś postawił mnie na Ziemię i odwiązał chustę z oczu i ust.
-Łajdacy! Pomocy! Ratunku!
-Cicho!- krzyknęła stojąca przede mną harcerka z Watry- Za dobre sprawowanie wypuścimy was rano.
-Nas?! Gdzie jest Aleksy?
-Tu jestem Aga- zobaczyłam go w rogu pokoju.
-Teraz siadaj i macie być cicho do rana.- wyszła zamykając drzwi od pokoju.
-Aga dlaczego nie zamknęłaś bramy?! Dlaczego nie zaczęłaś krzyczeć gdy usłyszałaś kroki?
-Myślałam, że to ty… Przepraszam… Musimy stąd uciec i obudzić wszystkich. Teraz podobóz jest bezbronny, a Watra raczej nie skończy na kradnięciu flag…
-Tylko jak, na korytarzu jest pewnie warta i musimy się jakoś rozwiązać…
-W tylnej kieszeni mam nożyk, dasz radę go dosięgnąć?- przysunęłam się bliżej.
-Mam!
Po chwili byliśmy już rozwiązani.
-Słuchaj, tam jest okno, dasz radę mnie podsadzić?
Nachylił się, a ja weszłam mu na barana. Tak jak myślałam okno nie było zamykane na klucz. Sprawnie je otworzyłam i zbadałam teren.
-Czysto, wszyscy śpią, a warta będzie miała obchód – spojrzałam na zegarek gdyż wszystkie podobozy miały obchody o pełnych godzinach- za jakieś 15 minut.
-Za 20 zobaczą, że nas nie ma.
Mieliśmy więc 20 minut żeby wyjść niezauważeni przez okno i jakoś wydostać się z podobozu Watry. Weszłam na parapet i wyszłam przez okno.
-Szybciej nie mamy czasu- poganiałam Aleksego.
Znaleźliśmy się na zapleczu budynku gospodarczego.
-Jeżeli dobrze się orientuję to po prawej są namioty, a po lewej prysznice więc na wprost…
-Jest brama.
-Nie możemy wyjść tamtędy, na pewno warta jeszcze tam siedzi, musimy znaleźć inne wyjście.
-Zastanówmy się… Teren jest ogrodzony więc jedyne drugie wyjście to wyjście na plażę nad jeziorem. Szybko biegasz?
-Nie wiem dlaczego?
-Bo jeśli wyjdziemy tyłem to musimy okrążyć podobóz, bo koło namiotów przejścia nie będzie. Później przejść plażę i najbezpieczniej wrócić górką i wejść drugim wejściem do podobozu.
-Za mało czasu Aleksy. Mamy 10 minut. Jak się zorientują, że nas nie ma to od razu część wyjdzie bramą nas szukać, a część od strony plaży. Złapią nas szybciej niż tego oczekujemy.
-Chyba, że jedno z nas odwróci ich uwagę…
-Wtedy drugie ma jakieś 5 minut żeby dobiec do podobozu i ich ostrzec.
-Nie ma czasu idziemy zejściem na plażę.
Pobiegliśmy więc w stronę plaży i gdy byliśmy mniej więcej w połowie dróżki do podobozu, kilkanaście metrów przed górką zapaliły się światła w całym podobozie.
-Zorientowali się szybciej niż myśleliśmy- powiedział Aleksy.
Biegliśmy ile sił w nogach. Dotarliśmy do górki i nagle Aleksy się przewrócił.
-Aga biegnij! Ja odwrócę ich uwagę!
-Nie zostawię Cię!- za nami słychać było dyszenie i kroki co oznaczało, że są kilka metrów dalej.
-Biegnij! Już!
Nie pobiegłam. Nie zostawiłam go. Nie wiem dlaczego ,ale nie pobiegłam. Odciągnęłam nas dwoje na bok. Ukryliśmy się miedzy drzewami i krzewami. Było ciemno więc przy odrobinie szczęścia nas nie zauważą i nie zauważyli.
-Chodź- powiedział Aleksy i pociągnął mnie w kierunku łąki.
-Ale…
Coś wydawało mi się dziwne w tej całej sytuacji. Powinniśmy wrócić i ostrzec wszystkich, a tymczasem szliśmy w kierunku łąki… Z oddali zobaczyłam migoczące światełka. Siedzieli tam wszyscy harcerze również przedstawiciele Watry.
-Wszystko ukartowaliście!- powiedziałam gdy dotarliśmy na miejsce.
-Druhno Agnieszko, wykazałaś się niebywałą odwagą i sprytem. Wiesz na czym polega braterstwo i chęć niesienia pomocy innym. Zasłużyłaś na to aby złożyć swoje przyrzeczenie. – powiedziała drużynowa.
-Ale jak przecież nie zamknęłam bramy?
-Zamknęłaś- odezwał się za moimi plecami Aleksy- tylko ja ją otworzyłem i ich wpuściłem. Okno też było specjalnie otwarte, w kieszeni na wypadek gdybyś nie miała noża miałem swój, światła w pod obozie też zapaliły się na czas, a wywaliłem się na potrzeby tego przedstawienia.
I tak właśnie złożyłam przyrzeczenie. Stało się to w noc mojej pierwszej warty na obozie w Jeleńcu. Strasznie miło to wspominam. Po przyrzeczeniu kiedy wszyscy śpiewali przy świeczkowisku podszedł do mnie Aleksy i odeszliśmy na chwilę na bok.
-Chcę Ci podziękować za to, że mnie uratowałaś, mimo, że wtedy na tarasie nie dałaś mi dokończyć, bo Aga ja nie chciałem być dla Ciebie taki nie miły. Po prostu…- popatrzył mi głęboko w oczy i zbliżył się do mnie- Agnieszka ty mi się bardzo podobasz wiesz? Jestem w Tobie zakochany od dłuższego czasu. Nie wiedziałem jak Ci to powiedzieć.
-Nie mów już nic tylko mnie pocałuj wariacie!- odpowiedziałam i mnie pocałował.
I tak właśnie wróciłam z obozu cięższa o wspomnienia, które pozostaną na zawsze. Przeżyłam fantastyczną przygodę , a moja wakacyjna miłość trwa do dziś, a to już 4 lata. Jestem pełnoprawnie harcerką, dziś ze stopniem samarytanki, mam wspaniałego chłopaka i jestem szczęśliwa. Jednak warto czasem coś zmienić w swoim życiu. Ten obóz obrócił moje o 180o. Czasem warto się też przekonać, że ludzie naprawdę się zmieniają. Dziś twój największy wróg, jutro najlepszy przyjaciel, po prostu trzeba dać im szansę. A i najważniejsze! Jeżeli kiedykolwiek pojedziecie na obóz harcerski, to koniecznie zamykajcie bramę wartowniczą Bo jeszcze was porwą nie wiadomo kiedy i gdzie:p